Wracałam ze szpitala do domu i rozmyślałam. Nawet nie wiedziałam, że aż tak daleko odwieziono mnie od naszego miasta. Nasz szpital chyba nie jest taki zły? Wiedziałam, że nim dotrzemy do domu minie jeszcze co najmniej półtora godziny. Mama się nie odzywała. Zrobiłam coś nie tak?
Nie możliwe, że zostało tak mało czasu. Zmarnowałam dzień trzeci i czwarty. Ale przynajmniej pogodziłam się z Dave'em. To się liczy.
Nie miałam mu za złe wydarzenia z dnia trzeciego. On też ma prawo do życia. Podarował mi tydzień. Lub ja mu podarowałam, zależy z której strony się patrzy. A potem go zostawię. On jeszcze o tym nie wie, wie tylko, że nie będzie narażony na moją osobę. Jeszcze tego nie rozumie. To co nastąpi nie zależy ode mnie. Ja tego nie chcę.
Został mi tylko dzisiejszy i dwa następne dni. Tak mało czasu...
Usiadłam sobie na tylnym siedzeniu, żeby mieć więcej miejsca. Mama uporczywie patrzyła przed siebie. Nie wiem, co sobie myśli. Wolę nie wiedzieć. Nie chcę wiedzieć.
Złapałam dwie kartki. Czas zrobić coś, na co później może nie być czasu. Wzięłam długopis i sprawdziłam na dłoni czy pisze. Atramentu w nim nie brakowało. Kiedy rozpisałam go na dobre, przyłożyłam do kartki rozmyślając co napisać. W milczeniu czekałam na olśnienie. Jak zacząć list?
Co mam napisać? W mojej głowie krążyła pustka. Powinnam im wytłumaczyć. Nim jeszcze będzie za późno. Ale jestem tylko marnym tchórzem. Wole się posłużyć listami. Wiem, że w odpowiednim momencie trafią do właściwych osób.
Po policzku zaczęły spływać mi łzy. Spojrzałam przez okno samochodu. Granatowe chmury zapowiadały burzę. W powietrzu można było wyczuć atmosferę oczekiwania. Całe moje życie było oczekiwaniem. Teraz jedyne co pragnę, to zatrzymać czas i nigdy nie pozwolić mu uciec.
Niepewnie zapakowałam kawałki papieru do kopert. Napisałam na nich imiona.
Wylałam już morze łez. Te kawałki papieru wyrażały wszystko to, co mnie bolało i co powinnam powiedzieć. Ale nie miałam odwagi.
Nie pamiętam kiedy usnęłam. Obudziłam się w moim łóżku. Ktoś mnie przeniósł. Podejrzewam, że to był mój tata. Zawsze przenosił mnie, jak byłam mała. Spostrzegłam, że koperty leżą na moim biurku.
Zabrzęczał mój telefon. Dostałam wiadomość. Nim zobaczyłam od kogo, zwróciłam uwagę na godzinę. Już druga!
Zerwałam się na nogi. Zaczęłam się ubierać w ekspresowym tempie. Ubrałam dżinsową mini spódniczkę i ładną, drogą bluzkę, którą kupiłam na zakupach z Melanie. Kupiłyśmy tam multum ciuchów. Uśmiechnęłam się na wspomnienie szalonych przymiarek. było mi z nią dobrze. Jak ze starą przyjaciółką.
Ubierając buty na wysokim obcasie w przelocie przeczytałam wiadomość od Dave'a: Czekam, gdzie jesteś? Odpisałam: Kup bilety, zaraz przyjdę. Przepraszam, zaspałam. Umówiliśmy się na dzisiaj na drugą do kina. Spóźniłam się.
Jeszcze na szybkiego zaczęłam poprawiać moją fryzurę. Złapałam to wszystko, co najpotrzebniejsze i wybiegłam z domu.
-Gdzie idziesz?- Usłyszałam za sobą.
-Do kina!- Rzuciłam szybko nie odwracając się nawet. Biegłam co tchu. Moja kondycja pogarszała się. Było mi coraz trudniej. Pamiętam, jak kiedyś wygrywałam puchary w wyścigach długo i krótko dystansowych. Byłam prawdziwą mistrzynią. Kiedyś.
Było ciężko. Aby sobie dopomóc, zaczęłam liczyć odbicia od twardej powierzchni chodnika. Raz, dwa! Raz, dwa! Raz, dwa!
Jeszcze tylko pięćdziesiąt metrów, pocieszałam siebie w myślach.
Kiedy dotarłam do budynku, byłam cała zmachana i spocona jak świnia. Nawet nie miałam zamiaru zobaczyć do lusterka na czarownicę, którą chwilowo byłam. zaczęłam ręką przylizywać włosy. Tylko o tyle mogłam się teraz polepszyć.
-Chodź, już się spóźniliśmy!- Zawołał Dave z daleka. Zdziwiłam się, że rozpoznał mnie mimo wszystko. Nie miałam siły podbiec więc szłam. Ledno szłam.
Zniecierpliwiony sam podbiegł. Uśmiechnął się do mnie. Był do piękny, promienisty uśmiech, który nie mówił "wyglądasz jak Baba Jaga", lecz "jesteś najpiękniejszą kobietą na Ziemi." Może aż tak źle nie było? Może mi się tylko wydawało.
-Szybko, chodźmy już.- Poganiał.
Pomimo braku tchu jakoś za nim biegłam. On się poruszał tak... Zwinnie. Nie to co ja, spocona świnia na obcasach.
Zamówił bilety na komedię romantyczną., Gdy dotarliśmy na miejsce, film już grał. Od dobrych dziesięciu minut. Wiedziałam, że i tak mało co będziemy go oglądać. Liczyło się to, że byliśmy my dwoje.
I parę dorosłych na sali. Ale oni nic nie znaczyli. Nie dla mnie.
Dave położył rękę na moich ramionach i szyi. To było przyjemne.
Z całego filmu niewiele rozumiałam. Było sobie pewne małżeństwo, które zostało zawarte, gdy mięli po 18 lat. Powód: ciąża. Facet szybko porzucił swoją żonę, bo nie mógł się z nią porozumieć. Obydwoje się nie kochali.
Ten film był trochę sensacyjny. Głównie opowiadał historię tej kobiety, co sama wychowywała dziecko. zakochał się w niej o dziesięć lat starszy listonosz. Ale ona już nie potrafiła uwierzyć w miłość i nie dawała mu szans. Pomimo to on o nią walczył. Wciąż jej powtarzał, że mu na niej zależy pomimo dziecka.
Niewiele zapamiętałam. Za bardzo rozkojarzała mnie obecność Dave'a i to, że mnie obejmował. Myślałam głównie o nim. Kochałam go. Bez wzajemności. Ale był ze mną, żeby zrobić mi przyjemność. Nie wiem po co. Tylko dla mnie. Wiele dla niego znaczyłam. Byłam jego przyjaciółką. Osobą bardzo ważną. Ale widocznie nie najważniejszą.
Przyglądałam się pod koniec filmu, jak się całują. Zdobył jej serce. Był uparty i wytrwały. Czy ja nie jestem? Moze już zdobyłam jego serce, tylko o tym nie wiem. Po tej dyskotece... Mógł mnie zostawić. A jednak wrócił. Wrócił dla mnie. Może jednak znaczę dla niego więcej, niż on sam o tym wie. Ja o tym wiedziałam. Dave chyba nie chciał tego przyznać sam przed sobą.
Odwrócił głowę w moją stronę. Zrobiłam to samo. Utopiłam się w błękicie jego przecudnych oczu. Podziwiałam jego równo obcięte (obcięte, a nie ostrzyżone) brązowe włosy. Przyglądałam się jego idealnym rysom twarzy. Był mój. Do końca tygodnia. Chociaż tyle. Aż tyle.
-Zależy mi na tobie.- Powiedział mi na ucho. Na chwilę odebrało mi mowę. Zależy mu na mnie. Poczułam motylki w brzuszku. A jednak! Wiedziałam!
Powoli zaczął przesuwać głowę w moją stronę. Gdzieś za nami w tle ludzie zaczęli wychodzić po skończonym filmie. Na wielkim kinowym ekranie powoli przesuwały się napisy końcowe. Grała miłosna muzyczka. Ale ja już nie zwracałam na to uwagi.
Całe moje serce oddałam Dave'owi. myślałam, ze minie wieczność, nim jego usta odnajdą moje. Ale dla tak cudownej chwili mogłabym czekać nawet wieczność. Rozpłynęłam się. W jednym momencie nasze usta połączyły nas w całość. Właśnie on był moją brakującą połówką. Z nią nigdy nie chciałam się rozdzielać. Tak było dobrze. Tak miało być zawsze.
W domu nie zjadłam kolacji. Szybko umyłam się i poszłam do swojego pokoju. Po co miałabym z niego wychodzić? Jeśli już, to tylko po to, by spotkać się z Dave'em.
Zaczęłam się śmiać jak opętana. Radość rozpierała mnie od środka. Czułam się, jakbym wcześniej zażyła z milion narkotyków na raz. Dave... On był moim uzależnieniem. Moim życiem. Kochałam go.
Ale czy on kochał mnie? Zależy mi na tobie. Te cztery słowa wciąż krążyły po mojej głowie. W jednej chwili całe szczęście ze mnie uszło, jak gdyby przebić balonem szpilką. Słowa "zależy mi na tobie" nie znaczą tyle, co "kocham cię". To nigdy nie jest to samo.
Cóż... Zawsze i tyle. Na razie zadowolę się tymi czterema znaczącymi słowami. Zależy mi na tobie. Czyż to nie piękne?
Romantyczny rozdział. Ten pocałunek... o co chodzi z tymi dniami ( zostało mi ileś tam dni)? Może zajrzysz na mojego bloga?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Paulina A
www.fantasymilosc.blogspot.com
Musisz przeczytać drugi rozdział, to się dowiesz. Systematycznie zaglądam do twojego bloga.
UsuńPozdrawiam :)
W głębi duszy czuję, że coś z tego będzie. W końcu Dave zaczyna jakoś tak bardziej pokazywać, że mu na niej zależy. Jestem ciekawa, co ostatecznie z tego wyniknie. Hmmm... Czy ten film, który opisałaś jest przez Ciebie wymyślony, czy może naprawdę taki nakręcono? Ucieszył mnie długi rozdział, gdyż naprawdę wiele się tu wydarzyło. Dziękuję Ci za przyjemną lekturę do kawy : ) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam ; *
OdpowiedzUsuńFilm jest przeze mnie wymyślony, dziękuję za komplement ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń